Czerwcowe wybory na Prezydenta Polski, w ZEA, wzbudziły dużo emocji i sporo kontrowersji. Wprawdzie wiem, że wiele osób miało problemy z głosowaniem za granicą, szczególnie w wersji korespondencyjnej. Jednak to właśnie Polacy mieszkający w ZEA zostali, w większości, w ogóle pozbawieni możliwości wzięcia udziału w tych wyborach.
Niestety, komisja wyborcza zorganizowana w Ambasadzie Polski w Abu Zabi, stolicy Zjednoczonych Emiratów Arabskich, znalazła się na niechlubnej liście komisji, w których obywatele Polski, w znacznej większości, zostali pozbawieni możliwości oddania swojego głosu. Cały teren emiratu Abu Dhabi, znajduje się obecnie pod ścisłą izolacją, w związku z pandemią.
Dlaczego to dla mnie takie ważne?
Od dziecka zawsze jeździłam z rodzicami na wybory. Nawet wtedy, gdy zupełnie nie miałam pojęcia o co w tym chodzi. Jak byłam małą dziewczynką to największą frajdę sprawiało mi wrzucanie kartek do tej wielkiej skrzyni. Nie miałam pojęcia po co i dlaczego. To nie miało znaczenia. Fajnie było odwiedzić stare przedszkole z tatą. Albo moją własną szkołę, ale po godzinach, meldując się w komisji z mamą. Dziecięcy tok myślenia.
Gdy podrosłam i mogłam już znacznie więcej zrozumieć, wszystko nabrało trochę innego wymiaru. Podczas, dosłownie, każdych wyborów, moi rodzice tłumaczyli mi dlaczego to takie ważne. Dawali przykład, tłumaczyli i wyjaśniali.
I chyba poskutkowało, bo od zawsze, odkąd tylko zyskałam swój własny głos, korzystam z niego z pełną odpowiedzialnością i dumą. Gdy wyprowadziłam się za granicę nic zupełnie się w tej kwestii nie zmieniło. Absolutnie nie rozumiem wymówek, że ktoś ma problem z głosowaniem, bo jest za granicą. Ja, niezależnie od tego czy w dniu wyborów byłam w Dubaju, czy akurat z siostrą w Budapeszcie, zawsze znalazłam sposób, żeby zagłosować. To naprawdę jest dziecinnie proste i zajmuje 3 minuty. Warunek jest jeden, trzeba chcieć.
Codzienne problemy z głosowaniem za granicą
Dla wielu kluczowym problemem z głosowaniem za granicą jest dojazd do urny. Poza terenem Polski, wybory organizowane są w ambasadach i konsulatach. Jak już wspominałam, tu w ZEA, Ambasada Polski znajduje się w Abu Dhabi. Co oznacza, że ja i większośc polskich obywateli tu mieszkających, mamy do urny około 200 km.
Czy to mnie powstrzymuje? Absolutnie nie. Jak trzeba to jadę. To nie podlega dyskusji.
Dlatego argumenty, że miałem za daleko do komisji albo urna była mi nie po drodze, do mnie zupełnie nie przemawiają.
Nie widzę, też powodu, dla którego miałabym rezygnować z jakiegoś wyjazdu, tylko dlatego, że pokrywa się on z wyborami. Pochodzę z Trójmiasta, regularnie głosuję w Abu Dhabi, jednak zdarzyło mi się też być w Budapeszcie w trakcie wyborów. Tam z kolei, może i miałyśmy z siostrą znacznie bliżej do urny, ale to tylko czysto teoretycznie. Nie mogłyśmy znaleźć budynku ambasady i srogo pobłądziłyśmy. Czy poddałyśmy się? Czy to nas powstrzymało? Oczywiście, że nie, choć wściekłe byłyśmy okrutnie.
Fakt, że nie mieszkam w Polsce od wielu lat albo to, że mam dość daleko do urny, nie stanowi dla mnie argumentu, ani tym bardziej wymówki. W wielu kwestiach nie rozumiem już polskiej mentalności a coraz więcej naszych cech narodowych mnie totalnie drażni i mam ochotę z nimi walczyć. Szczególnie gdy widzę je u siebie. Nie zmienia to jednak faktu, że dalej podróżuję na polskim paszporcie i tego zmieniać nie zamierzam. Niezależnie od tego czy planuję kiedyś wrócić, czy nie. Zawsze głosowałam i głosować będę.
Albo przynajmniej, tak jak tym razem, zrobię wszystko co w mojej mocy, aby zagłosować.
Nie zagłosowałam w niedziele? Dlaczego?
Ostatnie wybory prezydenckie to pierwsze wybory, w których nie wzięłam udziału. I to nie dlatego, że nie chciałam. Moja determinacja była duża, a nawet bardzo duża, jednak to nie wystarczyło.
Abu Dhabi obecnie walczy w pandemią i jest odcięte od świata. Na wjeździe do emiratu stoją tymczasowe bramki i tworzą one granicę, którą przekraczać mogą tylko i wyłącznie osoby z pisemnym pozwoleniem. Niestety, ambasada nie zdołała zorganizować tego tak, aby Polacy zamieszkujący inne emiraty dostali zgodę na wjazd na teren Abu Dhabi, w dniu wyborów.
System udzielający takich pozwoleń jest dość mocno zautomatyzowany i oczywiście nie uwzględnia wyborów w Ambasadzie Polski. Z komputerem niestety nie wygrasz, algorytmu tak łatwo nie oszukasz. Dlatego choć sama aplikowałam o tą zgodę codziennie i to przez tydzień, to każde jedno zgłoszenie zostało odrzucone.
Ambasada, aby wesprzeć nasze starania, wystawiła oficjalne pismo w języku angielskim i arabskim, które poświadczało, że w dniu 28. czerwca faktycznie mają miejsce wybory w Polskiej Ambasadzie. Idea była taka, że prezentujemy ten papier na granicy i w cudowny sposób, z pełnym zrozumieniem i aprobatą wpuszczają nas na teren Abu dhabi. Pismo zawierało też adnotację, że my tylko grzecznie do ambasady i z powrotem i oczywiście absolutnie nigdzie więcej.
Niestety, niewielu się to jednak udało. Panowie Policjanci, w znacznej mierze, byli nieugięci. Okazało się, że policjanci sami mają związane ręce. Wszędzie podobno obserwowały ich kamery i rozliczają ich z każdego przepuszczonego samochodu.
W moim przypadku, wszystko skończyło się na atakowaniu dwóch bramek, rozmowach z managerami tam dowodzącymi i powrocie grzecznie do domu, niestety na tarczy. Tym razem się nie udało, ale mam chociaż poczucie, że zrobiłam co w mojej mocy.
Polonia w Dubaju to zdeterminowana Polonia.
Trzeba jednak oddać należyte honory Polakom w Dubaju, za determinacje i współpracę zaprezentowaną w niedzielę. To było imponujące. Wszystkie facebookowe grupy, i nie tylko one, aż wrzały przez cały dzień. Relacje z sytuacji na bramkach szły prawie na żywo. Wielu meldowało na bieżąco swoje pomysły, rezultaty i sposoby. Fajnie jest być częścią tak zdeterminowanej społeczności.
Czy można było zrobić więcej?
Determinacja żeby zagłosować była tak duża, że Ambasadzie mocno się oberwało. Dużo ludzi miało pretensje, że nie zrobili więcej w tej sprawie. Czy słusznie? Nie wiem. Czy faktycznie zrobili co mogli? Też, nie wiem. Twierdzą, że tak. Komu jednak teraz wierzyć? Kto ma rację w tej całej sytuacji? To trudne pytania.
Każdy jednak zasługuje na drugą szansę, nawet Ambasada Polski w ZEA. Zobaczymy co załatwią do 12-go lipca i jak będą wyglądały wybory w drugiej turze. W ZEA nie było możliwości głosowania korespondencyjnego i nie będzie. Lokalna poczta pozostawia wiele do życzenia. Ale z drugiej strony, wiem też, że wybory korespondencyjne wcale nie były idealnym rozwiązaniem na problemy z głosowaniem za granicą. Raczej tylko generowały zupełnie nowe wyzwania i kontrowersje.
Wyniki głosowania w ZEA
Pomijając absurdalnie niską frekwencję, to ZEA zdecydowanie obroniło swoje stanowisko z październikowych wyborów. Na 1142 osoby zgłoszone i uprawnione do głosowania, tylko 257 – u udało się faktycznie zagłosować. W znacznej części są to Polacy zamieszkujący teren emiratu Abu Dhabi. Wewnątrz całego emiratu można się swobodnie poruszać. Tylko wjazd i wyjazd, niestety wciąż stanowi problem. Nie mniej jednak Polacy mieszkający w emiratach, choć daleko, to ewidentnie nie są obojętni na zatrważające wieści z kraju. Udowodnili to już po raz kolejny.
One Comment
XMC.pl
Współczesny świat wymaga artykułów tak klarownych i profesjonalnych, jak Twój. Doceniam nie tylko treść, ale także umiejętne przedstawienie informacji, co przekłada się na czytelność i zrozumienie.